Porażająca przygoda Władysława Jagiełły

Król Władysław Jagiełło znany jest w Polsce głównie ze zwycięskiej bitwy pod Grunwaldem (1410 r.) czy unii Polsko-Litewską (1385), przypieczętowanej ślubem z Jadwigą Andegaweńską - dziedziczką polskiego tronu. Na brak wrażeń, wynikających z jego aktywnego życia, Władysław z pewnością narzekać nie mógł. Co więcej, życiorys króla dostarcza wielu rozmaitych historii, których próżno szukać w szkolnych podręcznikach. Jedna z nich miała miejsce w okolicy wsi Tulcza (dzisiejsze Tulce koło Kórnika) i odcisnęła swoje piętno na dalszym życiu polskiego monarchy...

10 sierpnia 1419 roku król Władysław Jagiełło zatrzymał się w Poznaniu, wracając z zarzuconej wyprawy przeciwko krzyżakom. Następnie, późnym wieczorem udał się w kierunku Środy Wielkopolskiej. Kawalkada składała się z wielu znamienitych osobistości, w tym z wojewody poznańskiego i sandomierskiego. Orszak poruszał się konno - tylko sam król podróżował w specjalnej bryczce. Na wysokości wsi Tulcza (dzisiejsze Tulce koło Kórnika) rozpętała się straszliwa burza z piorunami. Wiatr był taki silny, że dwóch giermków musiało podtrzymywać powóz władcy, aby ten nie przewrócił się na bok. Pusta polana nie dawała żadnego schronienia przed wzmagającą się burzą. W pewnym momencie jasny blask oślepił jeźdźców, a chwilę później rozległ się potężny grzmot - piorun uderzył prosto w powóz z królem Jagiełłą. Moc żywiołu powaliła 11 koni, które legły na ziemię martwe. Podobny los spotkał biednych giermków podtrzymujących wóz, którzy zostali śmiertelnie porażeni prądem. Zginął koń władcy, którego w tym czasie dosiadał pokojowiec Forsztek ze Szczycy, niosący włócznię króla. Sam jeździec cudem przeżył.

Oprócz nieszczęśliwych giermków podtrzymujących karocę, nikomu nic złego się nie stało. Najgorszy i najbardziej niepewny wydawał się stan monarchy. Kronikarz pisał:

"Król polski Władysław dygotał z przerażenia. Kiedy panowie i rycerze przybiegli do niego po uderzeniu pioruna i pytali go, jak się czuje, on przez długi czas czy z powodu utraty przytomności, czy przerażenia, nie dawał żadnej odpowiedzi, tak że rycerze opłakiwali go już jak zmarłego. Odzyskawszy siły, które sparaliżował strach, [król] podniósł się w końcu i zaczął mówić."

Ryc. Władysław Jagiełło w wyobrażeniu Jana Matejki

Źródło: Wladyslaw II Jagiello (275169) - Władysław II Jagiełło – Wikipedia, wolna encyklopedia

Pierwszymi słowami, jakie Jagiełło zdołał z siebie wydobyć była deklaracja, że „tak straszny wypadek zdarzył się słusznie z jego winy”. Można tylko przypuszczać, czy to faktycznie udokumentowane słowa władcy, czy fantazja pisarska Długosza, który nie darzył króla zbytnią sympatią. W każdym razie władca przez kilka dni odczuwał silny ból w ręce. Na dłużej, albo nawet na stałe, nabawił się problemów ze słuchem. Obecnym zapadło też ponoć w pamięć, że „szaty jego pachniały siarką”, zupełnie jakby wrócił prosto z przedsionka piekieł.

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.